Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 02 - Tajemnicze morderstwo nad jeziorem.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zaledwie to Lestrade wypowiedział, do pokoju weszła szybko jedna z najpiękniejszych młodych panien, jakie kiedykolwiek w życiu widziałem. Jej fijołkowe oczy błyszczały, wargi jej purpurowe były na wpół otwarte, rumieńce silne kwitły na policzkach a była tak silnie wzruszoną, że na obecność obcych wcale zdawała się nie zwracać uwagi.

— Ach, panie Holmes! zawołała, mierząc nas obu nie pewnym zrazu wzrokiem, póki właściwym kobietom instynktem nie odgadła Szerloka — panie Holmes, nie ma pan pojęcia jak się cieszę, że pan nareszcie przybył! Przybyłam tu jak tylko mogłam najprędzej, aby to panu powiedzieć. Widzi pan ja wiem na pewno, że biedny John jest niewinny i pan powinien o tem także wiedzieć, nim pan przystąpi do dzieła. Nie może pan ani na chwilę o tem wątpić. Od dzieciństwa chowaliśmy się z nim razem i znam jego wady jak nikt inny. Otóż wiem, że on muszce małej nie zrobiłby krzywdy, tak jest łagodny. Kto go zna ten musi to całe oskarżenie uważać za najwięksy w świecie nonsens!
— Spodziewam się, że uda nam się wykazać jego niewinność, miss Turner — rzekł Holmes. Proszę, licz pani na mnie — wszystko co tylko leży w mej mocy, będzie z pewnością zrobione.
— Pan czytał przecież akt oskarżenia? wyciągał pan pewnie zeń swoje wnioski — nie widzi pan jakiegoś ratunku? Czy pan sam nie wierzy w jego niewinność?
— Zdaje mi się ona przynajmniej bardzo prawdopodobną.
— A widzi pan! zawołało dziewczę, rzucając tryumfujące spojrzenie na Lestrade’a — słyszy pan! pan Holmes robi mi nadzieję!