Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 01 - Skandal w księstwie O.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raz lub dwa razy dziennie i nazywa się pan Godfroy Norton z dzielnicy Temple. Widzisz jak to dobrze mieć znajomości ze stangretami. Moi koledzy odwozili go do domu niejednokrotnie i wiedzą o nim wszystko, co potrzeba. Skoro tylko przestali gadać, zacząłem sobie spacerować w pobliżu i ułożyłem już plan kampanii.
Ten pan Norton w całej tej sprawie nie jest bez znaczenia. Jest on na nieszczęście prawnikiem. Jaki między nim a Ireną Adler istnieje stosunek i jaki on ma powód do częstych swoich odwiedzin u niej? Czy Irena jest jego klijentką, przyjaciółką, czy kochanką? Oto najważniejsze pytania, jakie sobie postawiłem. Gdyby była jego klijentką, oddałaby mu bezwątpienia fotografię do przechowania — gdyby była kochanką, no! mniej bym się tego obawiał! W każdym razie od odpowiedzi na te pytania zależało, czy czynić mam poszukiwania w mieszkaniu damy, czy też jej przyjaciela. Odpowiedź była trudna i cała sprawa zacinała się na tym punkcie. Lękam się, że te szczegóły znudzą cię, Watsonie, ale bez nich niepodobna zrozumieć sytuacyi.
— Słucham cię z całą uwagą! — odparłem.
— Otóż biedziłem się jeszcze z temi wątpliwościami, kiedy zaturkotała dorożka i zatrzymała, się przed domem Ireny. Wyskoczył z niej uderzająco piękny mężczyzna z orlim nosem i starannie utrzymaną brodą. Był to bezwątpienia ów gość Ireny, którego mi opisywano. Jegomości temu śpieszyło się widocznie. Kazał stangretowi czekać na siebie i wpadł w głąb domu, mijając pokojówkę, która mu drzwi otwarła, jak komuś z domowych. Bawił w willi około pół godziny. Od czasu do czasu widziałem w oknach dolnego pokoju jego postać. Biegał tam i napowrót, gestykulując gwałtownie. Ireny ani śladu widać nie było. Nareszcie ukazał się na progu widocznie bardzo wzburzony. Spojrzał na zegarek i zawołał: „Pędź co koń wyskoczy! najpierw na Regentstreet do Grossa i Hankey’a, a potem do kościoła św. Moniki, Edgeware Road! Płacę pół gwinei, jeżeli pojedziemy nie dłużej jak dwadzieścia minut!“
Stangret zaciął konia i powozik pomknął jak strzała. Namyślałem się, czy nie podążyć za nim, kiedy z małej uliczki od stajni zajechało małe lando przed drzwi willi. Stangret zapinał jeszcze guziki płaszcza, kiedy drzwi otwarły się i wyszła z nich Irena w wielkim pośpiechu. Sama otwarła sobie drzwiczki i wskoczyła do powozu. „Pół suwerena,