Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tu są kuchnie cesarskie — rzekł pan de Méneval, pokazując na ostatni namiot kwatery cesarskiej.
Potem wskazał człowieka, siedzącego u wejścia: — To jest Borel, drugi kucharz.
— Ile dziś kurcząt, Borelu?
— Ah! panie de Méneval, to nie do wytrzymania! — jęknął kucharz. Uniósł firankę zamykającą namiot — siedm półmisków, a na każdym kurczę zimne, stało na stole. — Ósme jest w samą miarę upieczone — rzekł — lecz dano mi znać, że cesarz pojechał na przegląd armji, więc kazałem dziewiąte wsadzić na rożen.
— I to tak zawsze! — rzekł pan de Méneval, kiedyśmy poszli dalej.
— Jednym razem Constant przygotował dwadzieścia trzy półmiski kurcząt; cesarz tego dnia jadł obiad o wpół do dwunastej w nocy! Wreszcie, mało go obchodzi to, co je, byle podane było jak najprędzej. Obiad jego składa się zwykle z barweny (ryby), kurczęta „á la Marengo“ i pół butelki szambertyna. Tylko strzegą się postawienia na stole kremów i ciastek, gdyż zjadłby to pomiędzy rybą i mięsem... Niechno pan spojrzy, to bardzo zabawne!... — rzekł pan de Méneval przerywając.
Wykrzyknąłem ze zdziwienia.
Pomiędzy siecią okopów łączących się z sobą koło namiotów, berajter oprowadzał wspaniałego arabskiego konia. W kącie uliczki stal grenadjer, trzymał na rękach prosię, które cisnął między nogi konia, kiedy ten podchodził do niego!
Prosię uciekało z przerażającem kwiczeniem: koń ani drgnął, tylko szedł równego i lekkiego kłusa.
— Co to znaczy? — zapytałem.
— To znaczy, że Jardin, pierwszy berajter stajni cesarskich, ujeżdża konia dla cesarza. Najpierw poddano zwierzę próbie armaty, potem kazano mu ciągnąć ciężary, a to jest ostatnia próba z prosięciem. Cesarz nie zanadto mocno siedzi