Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wojsko. To też cieszymy się stałą jeszcze obecnością cesarza, od czasu przedewszystkiem jak cesarzowa i dwór zamieszkują w Pont de Briques... On jest tam w tej chwili! — rzekł półgłosem i z grzbietem pochylonym, jak gdyby ujrzał bóstwo.
Droga, prowadząca do obozu, przecinała na dwoje szeroką płaszczyznę, na której wykonywały różne obroty oddziały piechoty i konnicy.
Tyle pochwał słyszałem w Anglji dla żołnierzy Napoleona, iż wyobraziłem sobie ludzi postawy kolosalnej, wojowników na wzór starożytnych siłaczy.
Doznałem też kompletnego zawodu, zobaczywszy drobnych ludzi.
Żołnierze piechoty głównie, w swoich niebieskich kurtkach, w spodniach i kamaszach białych, w kaskach miedzianych z czerwonym pióropuszem, byli prawie śmiesznie małego wzrostu.
Lecz za to byli silni, muskularni, pełni zaparcia się siebie i poświęcenia; po półtorarocznej służbie, byli kompletnie gotowi, wymusztrowani, przywykli do wszystkich trudów służby.
Co do generałów, ci nie mieli sobie równych.
Ah! to nie był nieprzyjaciel do pogardzenia, ten, który oczy zwracał na skaliste wybrzeża morskie!....
Gdyby Pitt nie miał był do dyspozycji najpierwszej marynarki na świecie, powierzchnia Europy zmieniłaby wygląd.
Gérard spostrzegł, iż zajęły mnie manewry i był na tyle grzeczny, że dostarczył mi niektórych szczegółów.
— Widzi pan tych, na czarnych koniach?... To są kirasjerzy. Tak są ciężkimi, że mogą tylko truchtem jechać, a kiedy szarżują na nieprzyjaciela, podtrzymywani są zawsze przez pułk strzelców lub huzarów, którzy muszą dalej ścigać wroga.
— A kto jest ten cywilny, który nimi dowodzi?
— To nie żaden cywilny, to jest generał Saint-Cyr,