Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dział, co jest w liście. Ale te dwa słowa pociągały mnie, hypnotyzowały, pod ich wrażeniem powstawały w mej duszy dziwne i złowrogie przeczucia.
Kołysany monotonnem pluskaniem wody, zacząłem rozmyślać o wszystkiem, co opowiadano mi o wuju Bernac.
Ojciec mój, ostatni spadkobierca jednej z najstarszych i najarystokratyczniejszych rodzin Francji, ożenił się dla jej piękności i cnoty z panną Bernac.
Nie miał nigdy powodu żałowania tego mezaliansu, matka moja bowiem była zawsze dla niego aniołem dobroci i słodyczy; w zamian bardzo często miał powód być niezadowolonym z postępowania szwagra, prokuratora, Karola Bernac.
Ten ostatni maskował fałszywą uniżonością, zawziętą nienawiść dla moich rodziców; uczucia jego zjadliwe wybuchnęły od pierwszych dni zamieszek 89 r. Podburzał chłopów do buntu do takiego stopnia, iż byliśmy zmuszeni uciekać z kraju.
Później, pomagając Robespierowi w najgorszych jego nadużyciach, kazał sobie nadać, tytułem nagrody, nasz zamek rodzinny i dobra Grobois.
Po upadku Robespiera, udało mu się zdobyć zaufanie Barras’a; wreszcie, pomimo różnych następujących po sobie zmian rządu, otrzymywał zawsze nowe praw a własności do naszych dóbr. Obecnie utrzymywał, że jest w łaskach Napoleona I-go. Jakich usług mógł żądać cesarz od tak zażartego republikanina, jakim był mój wuj?
Zapytacie bezwątpienia, dlaczego przyjąłem zaproszenie człowieka, którego ojciec mój nie przestawał nazywać zdrajcą i uzurpatorem.
Boże mój! bo my, należący do nowej generacji, uważaliśmy za niedorzeczną i niepotrzebną zawziętość generacji poprzedniej.
Dla tych starych emigrantów, z rokiem 1792, wszystko się zatrzymało niczem nie wzruszeni, zachowali w głębi duszy