Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Sapristi, jedno uderzenie w łeb siekierą byłoby rozwiązało ten węzeł gordyjski!
— Z pewnością, kochany Toussac, lecz trochę dyplomacji nigdy także nie zaszkodzi.
— Dobrze, dobrze, mów dalej!... — warknął kolos.
— Otóż, ten Laval...
— Laval? — przerwał mały staruszek.
— Tak, jak utrzymuje... Ten Laval czy widział czy nie, jak chowałem papiery? Ważna kwestja do rozwiązania. Oto jaki plan zrobiłem: Być cierpliwym aż do waszego przybycia, potem zostawić go samego w chacie i podpatrywać przez okno. I tak zrobiłem. W chwili, kiedy stawałem na czatach, mój panicz wskoczył już na komin... Nadeszliście wtedy i Toussac był łaskaw rzucić go na ziemię.
Młody człowiek wyprostował się z dumą, zdając się czekać na oklaski swoich przyjaciół.
— Brawo, Lesage! — rzekł stary, klaszcząc w ręce — przeszedłeś siebie, kochanku... Jak nasza Rzeczpospolita będzie zorganizowana, będziemy wiedzieli, gdzie szukać prefekta policji. Przyznaję, że wchodząc tu, nie pojmowałem, co znaczą te dwie nogi, wiszące w kominie, lecz Toussac zaczął od tego, że za nie uchwycił... Zawsze praktyczny ten dzielny Toussac.
— Zawsze słowa, tylko słowa! — zawołał ten ostatni.Przypomnijcież sobie, że dlatego, żeśmy rozprawiali zamiast działać, Bonaparte ma jeszcze głowę na karku i koronę cesarską na tej głowie. No, skończmy z tym chłopakiem i zajmijmy się naszymi sprawami.
Dystynkcja w ułożenia Lesaga’a, sposób wyrażania się jasny, wszystko to dawało mi nadzieję, że znajdę w nim protektora.
Przeraziłem się tedy, kiedy na moje spojrzenie błagalne, czarne jego oczy stały się srogie i odwróciły się odemnie.