Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dlaczego?
— Dlatego, że wszyscy są niskiego pochodzenia i że etykieta dworska ich przeraża. Wiesz pan, że dla nich to prawdziwe męczeństwo stać całemi godzinami w obramowaniu drzwi, z kapeluszem pod pachą, lub zaplątywać ostrogi w ogony sukni dam, albo też jeszcze krytykować obrazy Dawid’a i muzykę Passaniella. Cesarz każe im być żołnierzami w armji, a dworakami na dworze swoim; lecz to silniejsze od nich, biedaczyska są wszędzie żołnierzami. Patrz pan, Rapp, który usiłuje umizgać się do tej ładnej blondynki... Masz tobie, byłem tego pewny!... Powiedział jakiś żart z korderardy i dziewczyna ucieka do matki. On zaś drapie się w głowę i pyta się siebie, czem mógł ją obrazić?
— Kto jest ta młoda kobieta, ubrana biało, z masą brylantów we włosach?
— To jest pani Murat, siostra cesarza. Karolina Bonaparte jest bardzo piękna, lecz nie tak jeszcze, jak jej siostra Marja, która siedzi tam, na lewo. Niemłoda dama, z którą rozmawia w tej chwili, to matka Napoleona, kobieta, odznaczająca się wielką inteligencją. Rozumna, dzielna, nakazuje wszystkim szacunek. Nie jest to dla nikogo tajemnicą, że żyje tak samo w Paryżu, jak żyła na Korsyce, oszczędnie do skąpstwa, gdyż ma przekonanie, że gwiazda jej syna nie ciągle będzie jaśniała jednakowym blaskiem i że dawne czasy powrócą.
— Co mówi cesarz o złowrogich przeczuciach matki?
— Może nie wie o nich... No, cóż! Murat, kiedy będziesz galopował po przez plantacje chmielowe księcia Kent?
Murat przyszedł właśnie i stanął przed nami.
Uścisnął za rękę pana de Caulincourt. Postawa wyniosła, mina okazała i majestatyczna, wspaniałe oczy tego posługacza z oberży, wystarczały do zwrócenia na niego uwagi.