Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nicznem, wydawał się, jak gdyby usłyszał od cesarza najprzyjemniejszy komplement.
Imponował Napoleonowi sposobem bycia, traktując go zawsze jak równego, nie pochlebiając nigdy.
— Najjaśniejszy panie — rzekł — sądzisz, iż opuściłbym ciebie, gdyby twoi nieprzyjaciele ofiarowali mi większe korzyści, niż te, których używam przy tobie?
— Jestem przekonany.
— Zatem, potrzeba, aby te korzyści były bardzo wielkie, najjaśniejszy panie, gdyż, oprócz pałacu przy ulicy św. Florjana i dwustu tysięcy liwrów renty, które mi przyznałeś, mam jeszcze urząd pierwszego ministra... Musianoby mnie chyba posadzić na tronie, aby wznieść jeszcze wyżej.
— Rzeczywiście, niczego ci nie brakuje — mruknął Napoleon, patrząc z powagą na ministra.
Po chwili zaczął:
— Powiedzno, Talleyrand, kiedy ożenisz się z panią Grand?... Sapristi, skończ raz, ten związek twój jest nieznośny!... Ah! bez skandalów na dworze, panowie, bez awantur z kobietami, bardzo proszę!..
— Czy to skłonność czy przyzwyczajenie — odparł spokojnie Talleyrand — lecz mam wstręt do małżeństwa, najjaśniejszy panie.
— Prawda — rzekł Napoleon ze śmiechem — zapominam zawsze, że mówię do biskupa z Autun. Pani Grand jest bardzo inteligentna kobieta!... Umie słuchać bardzo dobrze.
Talleyrand wzruszył ramionami.
— Inteligencja nie jest zaletą kobiety, najjaśniejszy panie. Kobieta rozumna kompromituje męża, podczas kiedy głupia, kompromituje tylko siebie.
— Mojem zdaniem — rzekł cesarz — ta kobieta jest najinteligentniejsza, która potrafi ukryć swój rozum. We Francji kobiety są niebezpieczne, zręczniejsze są bowiem od mężczyn. Nie rozumieją, że nam potrzeba sersa ich, a nie głowy.