Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 78 –

padł z odległości czterech do pięciu yardów. Mogę to twierdzić stanowczo, bowiem na ubraniu zabitego nie znalazłem śladów prochu. I dla tego Alek Kuningam kłamał, dowodząc, że wystrzał nastąpił wtedy, gdy dwaj ci ludzie walczyli ze sobą. Następnie, i ojciec, i syn, obadwaj zgadzali się w zeznaniach co do tego miejsca, w którem zabójca miał przeleźć przez parkan; ponieważ jednak ziemia w tem miejscu wilgotna, a śladów żadnych na niej nie znalazłem, przekonałem się tedy powtórnie, że Kuningamowie kłamią — i że nikt obcy w tę noc tu nie gościł.
— Pozostawało mi jedynie wyjaśnić sobie pobudki, które pchnęły Kuningamów do tak ohydnej zbrodni. By dociec tego, należało pierwej rozwiązać szaradę, dotyczącą tej dziwnej kradzieży u mister Aktona. Ze słów pułkownika dowiedziałem się, że pomiędzy panem, mister Aktonie, i Kuningamami toczył się spór o posiadłości. I oto zrodziła się myśl w mej głowie, czy nie zakradli się ci panowie do pańskiej biblioteki w celu porwania jakiego dokumentu, który mógł by sprawę na ich stronę przechylić.
— Najzupełniej słusznie, — zauważył mister Akton, — nie wątpię o tem obecnie. Mam prawo niezbite do połowy ich majątku i gdyby mogli zdobyć jeden dokument, który na szczęście spoczywa w kasie ogniotrwałej u mego adwokata, wygrali by proces niezawodnie.
— A co? — rzekł Holms zadowolony.