Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 62 —

— Rzecz staje się bardzo ciekawą, — rzekł do nas. To tobie zawdzięczam, Watson, żem przybył tu w porę. Cudownie spędziłem ten ranek.
— Byłeś pan na miejscu zbrodni? — zapytał pułkownik.
— Tak jest. Zarządziliśmy z panem inspektorem małe śledztwo.
— Cóż? pomyślnie?
— Jakby to panu powiedzieć? Widzieliśmy wiele ciekawych rzeczy. Opowiem panom w drodze. Nasamprzód obejrzeliśmy ciało zabitego. Ani cienia wątpliwości, że zmarł od wystrzału prosto w piersi.
— Czyż to nastręczało wątpliwości?
— Ho, ho! W naszym fachu trzeba wątpić o wszystkiem. Następnie widzieliśmy mister Kuningama i jego syna. Pokazali nam to miejsce, w którem zabójca przeskakiwał przez płot. Przecie to także bardzo interesujące.
— Bez wątpienia.
— Potem udaliśmy się do matki biednego stangreta. Nic nie mogliśmy od niej wydobyć, taka stara i chora.
— Jakiż rezultat pańskich poszukiwań?
— Przyszliśmy do przekonania, że sprawa jest bardzo złożona. Być może, że teraźniejsza wizyta pomoże nam nieco do jej rozwikłania. Czyż nie prawda, panie inspektorze, że strzępek papieru, znaleziony w ręce zabitego z oznacze-