Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 57 —

— Pan inspektor Forrester! — oznajmił ekonom, otwierając drzwi naoścież.
W progu ukazał się młody mężczyzna, z delikatnemi rysami twarzy, o ruchach swobodnych.
— Dzień dobry panu, panie pułkowniku! — rzekł wchodząc. Przepraszam za moję wizytę, ale dowiedziałem się, że gości u pana mister Holms.
Pułkownik wskazał ręką mego przyjaciela.
— Mam nadzieję, mister Holms, — rzekł inspektor, składając ukłon, pełen uszanowania, — że zechce dopomódz nam pan w tej sprawie.
— Widzisz, Watsonie, los się spiknął na ciebie! — rzekł Holms śmiejąc się. — Mówiliśmy właśnie o sprawie, panie inspektorze, gdy pan wszedł. Może pan nam udzieli szczegółów.
I z temi słowy przybrał pozę, jaką zwykł w tych razach przybierać, a ja spostrzegłem odrazu, że sprawa moja przegrana.
— Co się tycze kradzieży u Aktona, to nic nie dociekliśmy. W obecnym jednak wypadku mamy, zdaje się, punkt oparcia — i nie ulega wątpliwości, że i tu, i tam działał ten sam sprawca — i sprawcę tego widziano.
— Czyż tak?
— Tak, sir. Po strzale atoli, od którego padł Wiliam Kirwan, zbiegł z szybkością charta. Mister Kuningam widział go z okna sypialni, a mister Alek Kuningam z korytarza. Było trzy