Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 56 —

— I zabrali takie dziwne rzeczy, — wtrącił Holms głosem zamyślonym.
— Tak jest.
— Hm! Może to wszystko ostatecznie będzie bardzo proste. Na pierwszy jednak rzut oka zdumiewa. Banda złoczyńców nigdy nie operuje w jednem i tem samem miejscu w tak krótkich odstępach czasu. Gdyś pan mówił wczoraj, że trzeba przedsięwziąć środki ostrożności, myślałem sobie, że chyba teraz nie zechce się nikomu w te strony zakradać. To wskazuje, jak często jeszcze mylę się w swych przypuszczeniach.
— Musi to być jakiś artysta miejscowy, — rzekł pułkownik. — Zresztą, to całkiem naturalne, że się zakradł do Kuningamów; po Aktonie to najbogatsi ludzie w tej okolicy.
— Najbogatsi?
— Tak jest. Przynajmniej co do obszarów majątkowych. Od wielu bowiem lat procesują się między sobą i to nie mało krwi im kosztowało. Stary Akton ma podobno prawo do połowy majątku Kuningamów i adwokaci jego chwycili się tego natarczywie.
— Jeżeli złoczyńca — miejscowy, — rzekł Holms poziewając, — nie będzie wszelkiego trudu przyłapać go. Ależ dobrze, dobrze, Watsonie, — dodał na moje znaki przestrzegające, — nie będę się do tego wtrącał.