Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 47 —

— Ostatni atoli mój domysł wart był wszystkich poprzednich. Wiedziałem o tem dobrze, że taki sprytny i przezorny człowiek, jak Straker, nie ważył by się dokonać operacyi na koniu bez uprzedniej próby. Na kim tedy dokonał tej próby? Spostrzegłem wypadkiem owce; zapytałem wtedy chłopca, jak się mają te owce, i dowiedziawszy się, że parę z nich kuleje, byłem już pewny swego.
— Prześlicznie-ś pan to wszystko rozmotał, panie Holms!
— Powróciwszy do Londynu, udałem się natychmiast do krawcowej; poznała odrazu z fotografii Strakera i nazwała go Deboszurem; oświadczyła przytem, że ma żonę szykowną, która lubi się bogato ubierać. Nie wątpiłem już ani na chwilę, że to ona właśnie wciągnęła w długi Strakera, przyczyniając się do zbrodni.
— Wszystko-ś nam pan wyjaśnił, panie Holms, prócz jednego, — rzekł pułkownik. — Gdzie-ś znalazł konia?

— Koń wyrwał się wtedy i został schwytany przez jednego z pańskich sąsiadów. Tu atoli wstawiam się za nim, prosząc o zaniechanie dalszych dochodzeń. Ale otóż i Klengam, za parę minut będziemy w Londynie. Może pozwoli pan, panie pułkowniku, na cygarko do mnie. Z całą przyjemnością udzielę panu reszty objaśnień, jakie mogą być w tej sprawie użyteczne.