Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 45 —

wnego czasu koń zaczyna kuleć; przypisuje się to zazwyczaj, w braku śladów wyraźnych, lub chwilowemu rozdęciu żył lub reumatyzmowi, nigdy zaś ludzkiemu łotrostwu.
— A gałgan! nikczemnik! — oburzył się pułkownik.
— Tem się właśnie tłomaczy, dla czego Straker postanowił wyprowadzić konia nieco dalej na błota. Zwierzę tak czujne napewno by pobudziło wszystkich, gdyby poczuło ukłucie noża. Dokonać tego swobodnie można było tylko gdzieś dalej, na otwartem powietrzu.
— Ślepy byłem! — wykrzyknął pułkownik. — Oto na co zażądał odemnie świecy i zapałek!
— Niewątpliwie. Rozpatrzywszy jego rzeczy, udało mi się nie tylko wykryć sposób zbrodni, lecz i wyśledzić motywy tej zbrodni. Jako osoba prywatna, wie pan zapewne, panie pułkowniku, że nikt w swej własnej kieszeni nie nosi cudzych rachunków. Dosyć ma chyba swych własnych. Odrazu zrodziło się podejrzenie w mej głowie, że Straker ma dwie rodziny, że kogoś utrzymuje swym kosztem. Cyfra na rachunku była znaczna, zawartość wskazywała, że wchodzi w grę kobieta; nadto kobieta z gustami nie byle jakiemi. Choćbyśmy byli najhojniejsi względem naszych podwładnych, trudno przypuścić, by mogli oni sumptem naszej hojności obstalowywać suknie po 20 gwinei.