Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 43 —

— Otóż — było to pierwsze ogniwo, koniec nitki tego kłębka, który mnie dalej poprowadził. Bo proszę rozważyć. Proszek opium nie jest rzeczą, która nie ma smaku. Smak jego nie jest nieprzyjemny, bądź co bądź jednak bardzo wyraźny i zastanawiający. Gdyby był dosypany do innej jakiej potrawy, smak był by go zdradził odrazu. Pieczeń barania smak ten pochłania w zupełności. Rzecz prosta, że Ficroy Simpson nie mógł chyba tak zarządzić, żeby dnia tego w domu berajtera było właśnie to danie na wieczerzę; tak jak mniej jeszcze prawdopodobne, by dnia tego wsypał ów proszek wypadkowo, bez przygotowania. To upada bezkrytycznie. Simpson tedy pozostaje zupełnie na stronie, a cała nasza uwaga ma się teraz skupić na Strakarze i na jego żonie, bowiem oni jedni mogli dnia tego zadysponować na wieczerzę baraninę. Opium zostało wsypane wtedy, gdy była już wydzielona porcya dla dyżurującego chłopca; to widocznem jest z tego, że dwaj inni chłopcy jedli baraninę bez żadnych złych następstw. Któż mógł mieć dostęp do jadła wydzielonego — tak, żeby służąca nie spostrzegła?
— Zanim rozwiązałem to pytanie, zwróciłem uwagę na tę okoliczność, że w noc tę nie szczekał pies zupełnie. To, co tam zaszło dnia tego z Simpsonem, wskazuje dokładnie, że pies był w stajni; tymczasem, gdy ktoś wchodził do stajni i gdy wyprowadzał konia, pies