Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 42 —

wyścigach, odkładam przeto opowiadanie na chwilę wolniejszą.
Tegoż wieczoru, gdyśmy we trzech, Holms, ja i pułkownik, wracali pociągiem do Londynu, nie zauważyliśmy nawet, jak czas nam przeleciał, bowiem Holms opowiadał nam szczegóły wypadku w Dartmurze, jak również te drogi, któremi zdążał do wykrycia.
— Dziś to mogę powiedzieć, — wtajemniczał nas, — że przeświadczenie, jakie wyrobiłem sobie o tym wypadku, czytając sprawozdania gazet, było z gruntu fałszywe. Można by było — mniemam — wyciągnąć z nich prawdę, gdyby nie obfitość tych szczegółów, które ją maskowały. Jechałem na miejsce wypadku z całem przeświadczeniem, że Ficroy Simpson — jest istotnym zabójcą, chociaż zdawałem sobie najzupełniej sprawę z tego, że podejrzenia przeciw niemu nie są dostateczne.
— Gdyśmy we czterech jechali powozem i gdyśmy zbliżali się do domu berajtera, myśli mej narzucił się raptownie szczegół z baraniną. Pamiętacie zapewne, żem był wtedy bardzo roztargniony i żem pozostał w powozie, gdyście już wszyscy wyszli. Nie mogłem się dość nadziwić, żem fakt tak ważny pozostawiał dotychczas bez uwagi.
— Przyznam się panu, że i teraz jeszcze nie wiele rozumiem, — rzekł pułkownik.