Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 31 —

— Czego tu potrzeba? Proszę się wynosić!
— Chciałem się tylko dowiedzieć, — rzekł Holms, sięgając do kieszeni, — czy zastanę pana Silasa Brauna — jutro o piątej zrana?
— Naturalnie, sir! Jeżeli kto tu rano wstaje, to napewno on. Ale oto idzie, niech sir z nim pomówi. Nie, nie! dziękuje bardzo, sir, ale przyjąć nie mogę. Gdyby zobaczył, że biorę pieniądze, wypędził by mnie odrazu. Potem, gdy nie będzie widział...
Podczas gdy Holms chował z powrotem do kieszeni sztukę półgwinejową, z wrót stajni wyszedł człek w pełni lat ze szpicrutą w dłoni.
— Cóż to jest, Dawson? Mówiłem, żeby nie rozmawiać! Wracaj do swojej roboty! A panom tu czego potrzeba, do stu dyabłów!
— Chciałbym zamienić z panem słów parę, — rzekł Holms najpotulniej.
— Nie mam czasu na rozmowy z włóczęgami. Obcym wstęp tu wzbroniony. Wynosić się, bo każę spuścić psy z łańcucha!
Holms pochylił się nieco naprzód i szepnął coś do ucha berajterowi. Ów zadrżał i poczerwieniał aż do białek.
— To fałsz! — wykrzyknął. — Podłe kłamstwo!
— Pięknie! Ale swoją drogą możebyśmy o tem pomówili. Tu — przy wszystkich, czy na osobności: jak pan woli?