Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —

Z drugiej atoli strony, na ciele aresztowanego nie było ani śladu rany, ani zadraśnięcia, gdy tymczasem nóż zbroczony w ręku Strakera wskazywał wyraźnie, że co najmniej jeden z zabójców musiał być nim zraniony.
— Masz teraz, kochany Watsonie, wszystko, jak na dłoni; będę ci prawdziwie obowiązany, jeżeli rzucisz na te sprawę choć trochę światła.
Z największą uwagą wysłuchałem tego opowiadania Holmsa, wyłożonego ze zwykłą mu jasnością. Choć większość faktów była mi wiadomą, nie zdołałem jednak dotychczas uchwycić wewnętrznego ich związku i ocenić ich wartości.
— Czyż nie jest rzeczą możebną, — odezwałem się, — że rana, na ciele Strakera skonstatowana, była zadana własnym jego nożem i własną ręką w chwili targań konwulsyjnych, spowodowanych przez wstrząśnienie mózgu.
— Nie tylko możebne, lecz zupełnie prawdopodobne, — odrzekł Holms. — A wtedy upada najważniejsze ze świadectw, jakie było na obronę aresztowanego.
— Po za tem, — dodałem jeszcze, — nic sobie dotychczas, nie uprzytamniam co sądzi o tem wszystkiem policya.
— Obawiam się, że wszystkie przypuszczenia, które poczyniła, dadzą pole do poważnych zaprzeczeń, — rzekł mój towarzysz. — O ile mi się zdaje, policya jest zdania, że Ficroj Sim-