Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 157 –

— Przeciwnie. Zdaje się, żem dowiódł tego w tej chwili. Proszę, niech pana siada. Mogę panu użyczyć pięciu minut czasu, jeżeli pan ma mi co do powiedzenia.
— Wszystko, co mam panu do powiedzenia, sam pan już odgadłeś, — rzekł.
— W takim razie musiał pan już odgadnąć i moję odpowiedź, — rzekłem na to.
— I to się nie da cofnąć?
— Naturalnie!
Sięgnął do kieszeni, a ja za rewolwer; wyjął jednakże tylko notatnik, z którego odczytywał mi następujące daty:
— 4 Stycznia stanąłeś pan pierwszy raz wpoprzek mej drogi; 23 stycznia znowu mnie pan zaniepokoiłeś; w połowie Lutego zaszkodziłeś mi pan poważnie; w końcu Marca zepsułeś mi pan plany, a teraz w końcu kwietnia, dzięki pańskim pościgom, znalazłem się w takich opałach, że mogę nawet utracić swobodę. Pozycya poczyna być prawdziwie przykrą.
— Właściwie czego pan sobie życzy? — zapytałem.
— Musisz pan to wszystko porzucić, mister Holms, mówię to panu całkiem poważnie.
— Dobrze! po poniedziałku! — odrzekłem.
— Nie żartuj pan! Człowiek z taką, jak pańska, głową powinien przecie zrozumieć, że pozostaje mu jedyna tylko rzecz: usunąć się z widowni. Tymczasem postawiłeś pan tak