Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 144 –

dzia; obaczywszy jednak hak, poprzestali na tem radzi. Zrobiwszy swoje, wyszli pocichu, a wspólnik ich zamknął drzwi za niemi.
Z wielką uwagą wysłuchaliśmy wszyscy tej twórczej osnowy Holmsa co do zachowania się złoczyńców podczas tej nocy, osnowy, z tak drobnych włókien powziętej, że kiedy nawet je wskazał, ledwie że można było je pochwycić. Policyant tej że chwili udał się na poszukiwanie lokaja, a Holms wraz ze mną powrócił na Beker Street, żeby zjeść śniadanie.
— Powrócę na trzecią, — rzekł, kiedyśmy już wstali od stołu. — Lanner i doktór mają mnie o tej porze oczekiwać tutaj; mam nadzieję, że uda mi się wyświetlić i resztę, która jeszcze nie jest jasną.
O trzeciej punktualnie stawili się doktór i Lanner, Holms jednakże przyszedł dopiero kwadrans później. Z wyrazu jego twarzy domyśliłem się, że sprawa poszła świetnie.
— Cóż tam nowego, panie Lanner?
— Złapaliśmy lokaja.
— Wybornie! a ja złapałem jego wspólników.
— Jakto? przyłapałeś pan? — wykrzyknęliśmy wszyscy razem.
— Tak jest, a przynajmniej dowiedziałem się, kim są. Ten, co się nazywał Blessington, jest dobrze znany tajnej policyi, zarówno