Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 139 –

— Kiedyś się pan o tem dowiedział?
— Zanoszono mu zawsze zrana filiżankę herbaty. Gdy służąca weszła o siódmej, obaczyła go wiszącego na środku pokoju. Przywiązał sznurek do haka, na którym wisiała lampa, a potem zeskoczył z kufra, który nam wczoraj pokazywał.
Holms stał chwilę, pogrążony głęboko w dumanie.
— Jeżeli pan pozwoli, — rzekł, — pójdę na górę i obaczę, co się święci.
Udaliśmy się obaj, prowadzeni przez doktora, do pokoju samobójcy.
Gdyśmy przestąpili próg sypialni, ujrzeliśmy straszny widok. Mówiłem już, jak niekorzystne wrażenie sprawiał Blessington swą brzydotą. Obecnie, gdy wisiał, wrażenie to stokroć było wstrętniejsze. Szyja wyciągnęła się, jak u kurczęcia, całe ciało masą wstrętną ciążyło ku dołowi. Miał na sobie jedynie nocną koszulę, z pod której zwisały spuchnięte łydki i nieforemne nogi. Obok wisielca stał szykowny policyant i zapisywał coś do notesu.
— A! mister Holms! — zawołał z uprzejmym szacunkiem, — jakże się cieszę, że widzę pana.
— Jak się masz, panie Lanner, — odrzekł Holms. — Tuszę sobie, że się nie gniewasz za moję tu obecność. Czy wiesz już pan co o wy-