Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —

sprawę. Proszą mnie obadwaj, bym im dopomógł w ujęciu zabójcy.
— We wtorek wieczorem! — wykrzyknąłem zdumiony, — a dzisiaj czwartek. Dla czego nie pojechaliśmy wczoraj?
— Masz racyę, kochany Watsonie, — przeliczyłem się, chodzi jednak o to, że nigdy nie przypuszczałem, by ten koń znany w całej Anglii mógł przepaść bez wieści, zwłaszcza w tak odludnej stronie, jaką jest północ Dartmuru. Co chwila oczekiwałem wczoraj, że konia znajdą i że ten, kto go uprowadził, będzie zarazem zabójcą Dżona Strakera. Rankiem jednak, gdy się dowiedziałem, że poza zaaresztowaniem młodego Simpsona niczego nie dokonano, przyszedłem do wniosku, że pora zacząć działać. Tym więc sposobem dzień wczorajszy spełzł nam na niczem.
— Bądź co bądź, masz już zapewne jakieś jasne zarysy w całej tej niezwykłej sprawie.
— Dotychczas wyodrębniłem fakty najważniejsze. Zaraz ci je wyliczę. Nic tak nie wyświetla sprawy, jak — gdy ją komu wykładamy. Nie mogę też chyba liczyć skutecznie na twój współudział, jeżeli ci pierwej nie wyłuszczę wszystkiego po porządku.
Usadowiłem się wygodnie, a Sherlock Holms, pochylając się ku mnie, począł wyliczać na palcach fakty które mu były wiadome, komentu-