Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 112 –

trwałej. Zbrodnia nie była by się wykryła prędzej, niż w poniedziałek, gdyby nie domyślność sierżanta. Widocznie Beddington powrócił pod jakimś pozorem do kantoru, zabił stróża i niezwłocznie wziął się do rabunku, zagarnąwszy, ile się dało. Brat jego, zazwyczaj w spółce z nim operujący, dotychczas nie wykryty pomimo energicznych pościgów.
— Co do tego, pomożemy nieco policyi, — rzekł Holms, wskazując na złoczyńcę, wciąż jeszcze siedzącego w dawnej swej pozycyi.

— Dziwny twór — człowiek, nie prawda-ż, Watsonie? Nawet łotr i zabójca może wzbudzić w swym bracie tyle przywiązania, że na wieść o ujęciu jego, targnie się na swe życie z rozpaczy. Nie mamy tu atoli nic innego do czynienia. Ja i doktór zostaniemy na straży, a pan, mister Pickroft, zbiegniesz na dół i sprowadzisz policyę.