Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 105 –

— Bardzo być może, że przyjmę panów do siebie. Dam panom znać, jak tylko się ureguluję nieco. A teraz, proszę panów, zostawcie mnie w spokoju! Na Boga, zaklinam panów!
Słowa te wyrwały mu się jakby niechcący z gardła.
Ja i Holms spojrzeliśmy na siebie, Pickroft zbliżył się do stołu.
— Pan zapomniał widocznie, mister Pinner, że pan mi kazał przyjść o tej porze.
— Ależ nie! zkąd znowu! pamiętam dobrze, — rzekł spokojniej. — Proszę, niech pan chwilkę zaczeka. Pańscy przyjaciele, jeżeli pragną, mogą także tu zaczekać. Za trzy minuty będę służył panom.
Wstał, ukłonił się nam grzecznie i zniknął we drzwiach, prowadzących do sąsiedniego pokoju.
— A teraz co? — zapytał Holms szeptem.
— Jeszcze, co nie daj Boże, czmychnie nam.
— Co to, to nie! — rzekł Pickroft.
— Dla czego pan tak sądzi?
— Te drzwi prowadzą do bocznego pokoju.
— Zkąd niema wyjścia?
— Tak.
— Tamten pokój jest umeblowany?
— Do dnia wczorajszego był pusty.
— Cóż tedy on w nim robi? Nie mogę jakoś dojść do ładu. Jeżeli doznał kto kiedy