Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 103 –

dojść tajemnicy. Ciekawa rzecz, jakie pańskie zalety zdały mu się, jako poręczne, lub też...
Zamilkł i począł wyglądać przez okno. Do końca też drogi nie mogliśmy wydobyć z niego ani słowa.
O siódmej wieczorem szliśmy wszyscy trzej ulicą Corporation wprost do kantoru Pinnera.
— Niema się co spieszyć, — rzekł Pickroft, — siódma za parę minut, on zaś przychodzi regularnie o siódmej; do tej pory kantor jest zupełnie pusty.
— No, nie wiadomo, czy tak jest zawsze, — zauważył Holms.
— A co! nie mówiłem, — zawołał Pickroft. — Oto idzie przed nami. Proszę!
Pokazał nam jegomościa nizkiego wzrostu, z jasnym blond włosem, przyzwoicie odzianego, który szedł z drugiej strony ulicy. Widzieliśmy, jak zbliżył się do przekupnia gazet, jak spiesznie kupił gazetę wieczorową i zmiąwszy ją w garści, zniknął w bramie domu.
— Już wszedł, — zawołał Pickroft. — Teraz już jest napewno w kantorze. Chodźmy, pragnąłbym jaknajprędzej dowiedzieć się prawdy.
Poszliśmy za nim na piąte piętro i zatrzymaliśmy się przy drzwiach uchylonych, do których Pickroft zastukał. „Proszę“, rozległ się głos — i oto znaleźliśmy się w pustym pokoju, który opisał nam Pickroft. Przy stole siedział mężczyzna, któregośmy widzieli na ulicy, i czyta