Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 102 –

Rzecz prosta, bracia mogli by być bardzo podobni, trudno jednak przypuścić, by mieli zaplombowany ten sam ząb, w tem samem miejscu. Pinner wkrótce mnie uwolnił i powróciłem od niego, jak zaczadzony. Przedewszystkiem zlałem głowę wodą zimną z pod kranu i tak orzeźwiony, począłem rozmyślać nad swym losem. Po co mnie wysłał z Londynu do Birmingamu? Po co sam tu przybył przedemną? Po co pisał list sam do siebie? Było to wszystko dla mnie nadto zagadkowem, nie mogłem się z tem uporać — i oto postanowiłem udać się do mister Holmsa. Dziś rano ledwiem zdążył na pociąg, by zwiastować mu to wszystko, a oto jedziemy już we trzech do Birmingamu.
— Jak ci się to podoba, Watsonie? — zapytał Holms, gdy Pickroft skończył swe opowiadanie. — Co? nieźle by było, gdybyśmy go zobaczyli, tego pana Pinnera, w jego tymczasowym kantorze Towarzystwa Francuzko-Śródziemno-Hardwardskiego?
— Ale jakże to urządzić? — zapytałem.
— O, to nic trudnego, — rzekł Pickroft. — Powiem mu, że panowie jesteście memi przyjaciółmi i że poszukujecie zajęcia; nie będzie więc nic dziwnego, że przyprowadzam panów do niego, jako do dyrektora towarzystwa.
— Wybornie! — rzekł Holms. — Z przyjemnością popatrzę na tego pana i postaram się