Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 101 –

— Dziękuję panu bardzo! — rzekł mi. — Przykro mi, żem pana tak wielce sfatygował tą pracą, lecz była to rzecz dla mnie ważna.
— Tak jest, trzeba było nad nią przysiedzieć fałd, — rzekłem.
— Teraz niech pan mi wygotuje drugi taki wypis, jeśli łaska.
— Owszem.
— Jutro koło siódmej niech pan się zgłosi i powie mi, co pan zrobił. Tylko niech się pan nie przeciąża. Nie zaszkodzi, jeżeli pan po dniu pracy spędzi sobie kilka godzin gdzie na muzyczce! Przy tych słowach roześmiał się, a ja zostałem, jak rażony, widokiem złotej plomby na jednym z przednich zębów, z lewej strony szczeki.
Holms aż ręce zatarł z radości, ja zaś słuchałem, nic a nic z tego nie rozumiejąc.
— Niech pan się nie dziwi, panie doktorze, — rzekł Pickroft, — chodzi jednak o to, że kiedy-m rozmawiał wtedy w Londynie z tamtym Pinnerem i kiedy się uśmiechnął na moje oświadczenie, że nie będę pisał do Mawsona, to zauważyłem, że miał plombę złotą na zębie; plomba obecnego Pinnera jest na tym samym zębie i odrazu uderzyła mnie swoją tożsamością. Gdym porównał głos i figurę obydwóch braci i odrzucił to, co łatwo można zmienić przy pomocy brzytwy i farby, nie wątpiłem już dłużej, że obadwaj Pinnerowie stanowią jednę osobę.