Strona:PL Doyle - Obcięte uszy.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mgła więc niepodobnem było widzieć już na odległość jakich stu kroków. Wynająłem więc czemprędzej łódkę i puściłem się za nimi, lecz oni wiosłowali bardzo dobrze i upłynęło sporo czasu zanim ich zdołałem dopędzić. Wedle mego oszacowania, byliśmy oddaleni od brzegu dobrą milę. Mgła unosiła się na około nas, jak firanki, i myśmy wszyscy troje byli sami daleko od ludzi oddaleni. Nie zapomnę nigdy tego strasznego przerażenia na ich obliczach w chwili, gdy poczuli kto się do nich zbliża. On wołał głośno o pomoc i klął, miotał się jak obłąkany. Jestem pewny, że wyczytał z mego oblicza — śmierć. Zamierzył się na mnie wiosłem, lecz uchyliłem się i zadałem mu laską cios tak trafny, że głowa jego rozprysła się, jak skorupa jaja. Jej byłbym może dał spokój, mimo, że byłem niepoczytalny w gniewie, ale ona objęła go rękami i poczęła wołać z rozpaczą: “Alek! Alek!” Uderzyłem ją raz jeden i padła obok niego trupem. Byłem rozjuszony jak dziki, który zakosztował krwi. Gdyby w tej chwili była pod ręką Sara, byłby ją z pewnością ten sam los nie ominął. Potem wydobyłem nóż i — ... dalsze komenarze zbyteczne. Ogarnęła mnie jakaś dzika radość na myśl coby powiedziała Sara, gdyby miała w ręku dowód, jakie straszne owoce wydały jej intrygi. Petem przywiązałem zwłoki obojga do łódki, wybiłem w dnie dziurę i czekałem póki nie pójdą razem