Strona:PL Doyle - Mumia zmartwychwstała.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Abercrombie Smith pomimo gorączkowego tempa swej pracy, pozwalał sobie dwa razy w tygodniu na mały urlop. Mianowicie dwa razy w tygodniu we wtorek i piątek zwykł zawsze udawać się do Farlingforth do siedziby Dra Plumptree Petersona, który mieszkał za miastem.
Peterson był serdecznym przyjacielem Francisa, starszego brata Smitha. Starszy kawaler, zamożny i lubiący żyć wygodnie, miał dobrze zaopatrzoną pwnicę i jeszcze lepiej bibljotekę, więc dom jego przedstawiał bardzo ponętny cel przechadzki dla młodzieńca, pragnącego zażyć trochę świeżego powietrza i odpoczynku.
Dwa razy tedy w tygodniu medyk szedł ocienioną drzewami drogą wiejską, aby przepędzić sympatyczną godzinkę w wygodnie i komfortowo urządzonym gabinecie Petersona i porozmawiać przy szklance starego wina o różnych komerażach uniwersyteckich i najnowszych zdobyczach chirurgji.
Następnego dnia po swojej rozmowne z młodym Lee, Smith zamknął swe podręczniki medyczne, o godz. kwadrans na dziewiątą i wstał od stołu, aby się udać do willi swego przyjaciela.
W chwili, kiedy miał wyjść z pokoju, przypadkowo spojrzenie jego padło na jedną z książek, które Bellingham mu pożyczył. Medyk uczuł wyrzut sumienia, że tych książek dotychczas nie oddał. Chociażby Bellingham był jak najbardziej odpychającem indywiduum, nie należało przecież zachowywać się wobec niego niegrzecznie.
Wziął tedy książki, zszedł na dół po schodach i zapukał do drzwi swego sąsiada.
Nie odpowiedziano mu z wewnątrz pokoju, ale skoro pocisnął klamkę przekonał się, że drzwi nie były zamknięte na klucz.
Zadowolony, że może uniknąć rozmowy z sąsiadem Smith wszedł do pokoju i położył książki wraz z swym biletem wizytowym na stole.
Lampa była przykręconą i paliła się słabem światłem, jednakowoż w pokoju było na tyle ja-