Strona:PL Doyle - Mumia zmartwychwstała.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go gniew. Zaiste, że takiemu człowiekowi nie należało powierzać przyszłości młodej niewinnej dziewczyny.

VII.

Smith mimowoli zapytywał siebie jaka mogła być przyczyna kłótni i jakiego rodzaju obietnice Bellingham wymusił na swym niedoszłym szwagrze. Widocznie musiała być to obietnica ważna, ponieważ Bellingham obawiał się jej złamania.
W dniu owym Hastie miał rozegrać match z Mullinsem i tłumy ludzi płynęły wzdłuż wybrzeża rzeki. Słońce majowe przyświecało jasno, a powietrze przepełniała woń wiosennego kwiecia. Na wybrzeżu w chwili, gdy zjawił się tam Smith, znajdowały się już tłumy pragnące przyjrzeć się sportowym rozrywkom młodzieży. Medyk wyszukał sobie miejsce, z któregoby mógł najlepiej obserwować zawody. Za chwilę posłyszał świst syreny, który był oznajmieniem rozpoczęcia zawodów. Wyciągnął szyję i zobaczył, że Hastie kierując energicznie łódką wyprzedził odrazu o spory kawałek swego przeciwnika, który pozostał za nim w tyle. Dały się słyszeć okrzyki, oklaski. Smith rzucił również głośne „Hurra“ swemu przyjacielowi, a przekonany już o jego zwycięstwie spojrzał na zegarek i postanowił powrócić do swej pracy, którą tak niechętnie przerywał. W chwili, gdy miał już odejść uczuł, że ktoś dotyka jego ramienia i zobaczył koło siebie młodego Monkhouse Lee.
— Zobaczyłem pana — rzekł młodzieniec tonem nieśmiałym i prawie błagalnym — jeżeli pan znajdzie dla mnie trochę czasu, to poprosiłbym pana o pół godziny rozmowy. Ta oto willa należy do mnie. Wynająłem ją do spółki z Harringtonem z Kings College. Możeby pan zechciał wstąpić do mnie na filiżankę herbaty?
— Powinienem już powrócić do domu — rzekł Smith. — Mam ogromnie dużo pnący. Ale z przy-