Strona:PL Doyle - Mumia zmartwychwstała.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że pewny, że je zamknąłem... wyjąkał, nikt nie mógłby ich otworzyć.
— Słyszę, że ktoś idzie po schodach w tej chwili — rzekł Smith.
Bellingham rzucił się do drzwi — zamknął je gwałtownie za sobą i szybko zbiegł po schodach. Smith rozpoznał słuchem, że zatrzymał się w połowie drogi i zdawało mu się również, że słyszy jakieś szepty.
W chwilę potem, drzwi na dole zamknęły się, klucz zgrzytnął w zamku, a Bellingham z kroplami potu na bladej twarzy powrócił do pokoju Smitha.
— Wszystko w porządku — rzekł opadając ciężko na fotel. — To ten idjotyczny pies. Popchnął drzwi i otwarł je. Nie pojmuję, jak mogłem zapomnieć zamknąć je na klucz.
— Nie wiedziałem, że pan ma wogóle psa — rzekł Smith, uważnie spoglądając na wzburzoną twarz swego gościa.
— Tak jest mam psa... coprawda od niedawna... muszę się go pozbyć, sprawia mi mnóstwo kłopotów.
— Wyobrażam sobie, że go tak trudno jest trzymać w zamknięciu. Zdawałoby się przecież, że dosyć zamknąć drzwi poprostu, nie trzeba ich wcale zamykać na klucz.
— To bardzo silny pies, a boję się, żeby się gdzie nie zapodział. To bardzo piękny okaz, nie chciałbym go utracić.
— Jestem sam wielkim amatorem psów — zauważył Smith, obserwując uważnie Bellinghama. — Czy mógłby mi pan pokazać to piękne zwierzę?
— Najchętniej, ale nie dzisiaj wieczorem. Mam się z kimś spotkać teraz. A zatem spóźniłem się już o kwadrans... sądzę, że pan mi wybaczy...
Wziął kapelusz i szybko wyszedł z pokoju. Smith usłyszał kroki jego, zmierzające do mieszkania, a potem doszło jego uszu zgrzytanie klucza, zamykającego drzwi od wewnątrz.