Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wany. Mistrz runął na ziemię plecami, a nogi załopotały mu w jakichś konwulsyjnych drgawkach z takim hałasem, jak gdyby mur spadał.
Na sali rozległy się dzikie okrzyki, wobec których Steplton był bezradny, nie mając już sił na powstrzymanie hałasu. Kulawy kolos leżał nawznak z podkurczonemi trochę nogami; olbrzymia jego pierś pracowała ciężko. Podrzucał się, jak w przedśmiertnej agonji, ale nie mógł już wstać. Wzdrygnął się konwulsyjnie kilka razy, ale wysiłki były daremne!
Tymczasem rachmistrz oznajmiał:
— ...ośm, dziewięć, dziesięć! — i wycie tysiąca głosów zaświadczyło, że Mistrz z Krocksley został sromotnie pokonany.
Monthomeri stał oszołomiony i patrzał na stłoczoną przed nim gawiedź. Nie pojmował nawet w tej chwili, jak to się mogło skończyć. Steplton dał znak ręką, wzywając zwycięzcę, tłum wył przeraźliwie i bił brawa. A w tem Monthomeri dojrzał, że ktoś biegnie prosto do niego. Spostrzegł czerwoną oburzoną twarz i rozwiane promienie rudych włosów. Crzyjaś pięść ugodziła go w skroń tak silnie, aż runął tuż obok swego pokonanego przeciwnika. W tej chwili wpadło na arenę kilkanaście osób i rzuciło się na Anastazję. Monthomeri słyszał jeszcze nawoływania sędziego,