Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Mam wrażenie, że cały ten lokal natłoczony jest sędziami — wyrzekł.
Widzowie zaśmieli się i klasnęli w dłonie. Ale Steplton przyjął ich oznaki zadowolenia z takim samym spokojem, jak ich oburzenie.
— Tylko proszę bez oklasków! — oznajmił — tu nie teatr.
Monthomeri był ogromnie zadowolony ze siebie. Jego przeciwnik znajdował się w stanie, zapewne jak najgorszym. Otrzymywał razy coraz częstsze i nie używał nawet ruchów obronnych. Student postanowił kuć żelazo, póki gorące i zaatakował przeciwnika, wymierzając mu silne uderzenia prosto w niegoloną szczękę. Odwetu nie dostał.
I nagle Mistrz opuścił gwałtownie ręce i chwycił się za nogę. Sprzyjająca chwila nadeszła.
Napadnij teraz! Napadnij! — zakrzyknął Ted Barton.
Monthomeri rzucił się gwałtownie naprzód, a za chwilę leżał już prawie nieprzytomny pośrodku areny. Zdawało mu się, że ma złamany kark.
Całe to starcie było wybiegiem. Mistrz użył wypróbowanego sposobu, aby ściągnąć przeciwnika ku sobie i zadać mu ulubione