Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Patrząc na tych ogorzałych o surowym wyrazie twarzy pracowników, dążących na widowisko walki, dusza doznaje przyjemnego uczucia. Zaprawdę, byli to prawdziwi, silni i niezłomni brytańczycy.
W tym dniu majowym pogoda niedopisywała: naprzemian świeciło słońce i lał deszcz jak z cebra. Cały ranek spędził Monthomeri w aptece na przygotowywaniu lekarstw.
— Mamy dziś kiepską pogodę — zauważył doktór — przypuszczam, że postąpił by pan rozumnie, odłożywszy swą wycieczkę do okolic na później.
— Nie, sir, pójdę dzisiaj.
— Zaledwie przed chwilą otrzymałem list od mistress Potter — ciągnął doktór — która wzywa mnie do siebie, a to bardzo daleko, z tamtej strony Engltonu. Prawdopodobnie zejdzie mi u mistress Potter cały dzień. Więc cóż z tego wyniknie? Ani mnie, ani pana nie będzie w aptece. Musi się pan zgodzić, że to niemożliwe.
— Proszę mi wybaczyć, sir, ale ja muszę pójść, — odrzekł stanowczo Monthomeri.
Widząc, że spór w danym wypadku nie odniósłby żadnego skutku, doktór zamilkł i po pewnym czasie odjechał do mistress Potter w najpodlejszym stanie ducha. Po jego wyjściu Monthomeri