Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ćwiczenia żelaznymi kulami. Oprócz tego, zrana i wieczorem używał ciężary, przytem dwa razy dziennie boksował się w ogrodzie Wilsona z Tedem Bartonem. Barton był niezłym bokserem; zachwycał się zwinnością i ruchliwością Monthomeri, ale powątpiewał o jego sile. Dla Bartona istniały tylko mocne uderzenia i wymagał tego od innych.
— Eh, co to za patyczek? — mruczał dobrodusznie, — człowiek, który waży 154 funty, nie zauważy takiego patyczka. Bij, bracie, mocniej, bo mistrz nie spostrzeże, że z tobą walczy.
A kiedy Monthomeri zapędzał go przez całą salę do kąta, Barton mówił z zadowoleniem:
— To lepsze, chłopczyku, to dobre! Teraz poczułem twoje pięści. Widzisz go, teraz da radę Mistrzowi!
Pewnego razu Monthomeri cisnął go ze wszystkich sił o ścianę. Barton nawet zachichotał z zadowolenia.
— Jak Boga kocham — powiedział, — zaczynasz mój chłopcze, naprawdę działać. Omal mnie nie przewrócił. No, dalej! Daj mu jeszcze raz! a porządnie, porządnie!
Doktór nic nie podejrzewał. Jedynie zwrócił uwagę na to, że Monthomeri zaczął zachowywać djetę. Ta okoliczność zdumiewała go ogromnie.