Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdzieś i kiedykolwiek? Oparłem głowę na drżących rękach i zacząłem myśleć.
I nagle poczułem, że serce przestało mi bić. Ogarnęła mnie zgroza i nie mogłem nawet krzyknąć. W ciemnym pokoju coś sunęło naprzód, zbliżając się ku mnie.
Tak, panuje tu tyle straszydeł, że naprawdę można zwarjować. Zresztą w tej chwili nie mogłem ani mędrkować ani modlić się. Siedziałem na posłaniu nieruchomy, utkwiwszy oczy w sunącej ku mnie czarnej postaci. Dopiero, gdy widziadło znalazło się w promieniach miesięcznego światła, odetchnąłem z prawdziwą ulgą. Był to D’Acre, nie mniej wystraszony, niż ja.
— Co panu? Na miłość Boską, proszę powiedzieć, co się z panem dzieje? — zapytał wzburzonym głosem.
— Ach, panie D’Acre, szczęśliwy jestem, że pana tu widzę! Przed chwilą wróciłem z piekła, Ach! Jaki straszny widok!
— Więc to pan krzyknął?
— Zapewne ja.
— Pański krzyk poruszył cały dom. Służba wylękniona.
Mówiąc to, D’Acre potarł zapałkę i zapalił lampę.