Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

litwie, a następnie powiedziawszy coś kobiecie, wypadł z komnaty, jak strzała.
Straszny czarny mężczyzna podszedł do kobiety i zaczął związywać jej ręce. Nie sprzeciwiała się i ulegle wyciągała je przed siebie. Potem brutalnie chwycił ją za rękę i pociągnął do drewnianego konia, który wzrostem sięgał jej, nieco wyżej, niż do pasa. Słudzy chwycili kobietę i położyli ją na grzbiecie konia twarzą do sufitu. Kobieta zacząła szybko poruszać ustami, a chociaż nie słyszałem ani słowa, wiedziałem jednak, że modli się. Nogi miała zwieszone z obu stron konia. Słudzy ze zwierzęcemi twarzami zwinnie przymocowali do jej kostek sznury, które były przywiązane do żelaznych obręczy, wkręconych do kamiennego sufitu. Na widok tych charakterystycznych przygotowań zamarło mi serce, ale oderwać oczu od tego przerażającego widowiska nie mogłem. Przejęła mnie zgroza. Nagle drzwi otworzyły się i do komnaty wszedł człowiek z dwoma wiadrami wody, zanim wszedł drugi, niosąc jeszcze jedno wiadro. Wiadra postawiono koło drewnianego konia. Drugi z przybyłych trzymał w ręce dzban w kształcie puharu z wyprostowanem uchem i podał go czarnemu mężczyźnie. W tej chwili do drewnianego konia zbliżył się drugi sługa, trzymając w ręce czarny przedmiot, który we śnie