Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Hm... — mrukną D’Acre — zdaje mi się, że pan trafnie oznaczył datę. Ten lejek należy do siedmnastego stulecia. Nie ulega również wątpliwości, że zadaniem tego lejka było napełnianie naczyń... Wszelako, o ile przypuszczenia moje są prawdziwe... wytwórca wina, który używał tego lejka, musiał być jakimś osobliwym wytwórcą. Ale i beczki, nad któremi operował ten lejek, były... hm... jakieś dziwne, doprawdy dziwne. Czy istotnie pan nic nie zauważył na wązkiem zakończeniu lejka?
Podszedłem z lejkiem do światła i zacząłem go dokładnie oglądać. Czarna skóra na wązkim końcu w odległości pięciu cali od miedzianej obwódki była podrapana i porznięta, jakby tępem narzędziem.
— Tu są nacięcia. Widocznie ktoś próbował oderznąć szyjkę.
— Pan nazywa te znaki nacięciami?
— Nie inaczej. Skóra w tym miejscu jest poszarpana. Nie wiem jakie narzędzie poczyniło w tak twardej, jak kamień, skórze te ślady, ale ktoś miał siłę niepospolitą.
D’Acre uśmiechnął się i maleńkie oczki zabłysły mu światełkami.
— Czy pan ma pojęcie o tej nauce, która traktuje o psychologji samych widziadeł?