Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i o tem, że matkę ma chorą — zdjął mu sznur z szyi. Następnie pocałował go w oba policzki... Ja również pana całuję... Potem jenerał zwolnił mego syna i jego kolegę, dając im swobodę kroków... i ja pana też zwalniam. Życzę panu również wszystkiego tego najlepszego, czego życzył memu synowi tamten szlachetny jenerał... Niestety, życzenia te nie ocaliły mego syna od złośliwej febry, która zawlekła go do grobu.

W ten sposób kapitan Baumgarten wydostał się z Czarnego zamku zakrwawiony i z twarzą straszliwie zeszpeconą. Był przejmujący chłodem grudniowy poranek, mżył deszcz i pod stopami kisło błoto.