Hrabia gwizdnął dwa razy i do pokoju weszło trzech ogromnych chłopów.
— Ci włościanie odegrają rolę moich ułanów — rzekł hrabia. — Ciągnę swoją historję: kapitan tych ułanów spostrzegł odrazu, że ma do czynienia z francuskimi oficerami, przebranymi po cywilnemu, i rozkazał ich powiesić bez sądu i śledztwa... Jean, sądzę, że środkowa belka nada się najlepiej!
Przez jedną z belek u sufitu przerzucono sznur z pętlą. Nieszczęsnego kapitana chwyciły czyjeś ręce, zaciągnęły... Jeszcze chwila — i sznur skrępował mu szyję. Chłopi ujęli sznur za koniec i zatrzymali się, czekając na dalsze rozkazy. Oficer, cały blady, ale spokojny skrzyżował ręce na piersiach i wyzywająco spojrzał na swego oprawcę.
— Pan teraz znajdujesz się w obliczu śmierci, panie kapitanie — wyrzekł hrabia — usta pańskie drżą, mniemam, że pan się modli. Mój syn tak samo odmawiał modlitwę, gotując się na śmierć. Modlitwa mego syna, który wspominał matkę, wzruszyła go... wszak sam był ojcem... Rozkazał żołnierzom, aby odeszli, sam zaś został z osądzonymi na śmierć, mając przy sobie tylko adjutanta. Dowiedziawszy się od mego chłopca o wszystkiem i o tem, że on jest jedynym synem starego rodu
Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/117
Ta strona została skorygowana.