Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chowając twarze przed deszczem i potykając się w ciemnościach. Żołnierze wiedzieli, dokąd i po co idą, i cieszyli się. Chcieli odwetować i pomścić śmierć swoich kolegów.
Z Less-Andelli oddział wyruszył około ósmej, a pół do dwunastej przewodnik zatrzymał go przed bramą. Brama była żelazna kratowana osadzona mocno pomiędzy dwoma słupkami o heraldycznych upiększeniach. Ściany rozpadły się oddawna, a kamienie pokryte były cierniowemi krzewami i trawą. Prusacy przedarli się w głąb i zaczęli posuwać się naprzód dębową aleją, zasypaną spadłymi liśćmi. Przeszedłszy aleję, zatrzymali się i rozejrzeli po okolicy.
Tuż przed nimi znajdował się Czarny zamek. Z za chmur deszczowych wyjrzał na chwilę księżyc i oblał stary budynek srebrnym światłem. Dom miał kształty rzymskiej cyfry L. Pośrodku widać było nizkie wejściowe drzwi. Rzędy maleńkich okien sprawiały wrażenie otworów armatnich. Ciemny dach zapadał się po rogach, na których wystrzelały ku górze cztery niewielkie wieżyczki. Dom pogrążony był w milczącej poświacie księżyca, jakby we śnie. W jednem tylko z okien dolnego piętra świecił samotny ogieniek.
Kapitan zaczął wydawać rozkazy szeptem. Jednych z pośród żołnierzy wyznaczył do pilno-