Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z drugiej znów strony nie możemy ryzykować; mogą osaczyć pana.
— Panie pułkowniku, zrobię tak: Ruszę na północ, co każe przypuszczać, że wysłał mnie pan do generała Hebena, a następnie — proszę spojrzeć na mapę — skręcę na tę drogę i okrążymy Czarny zamek przedtem, zanim francuzi zdążą spostrzedz niebezpieczeństwo. Sądzę, że do wykonania tego planu potrzeba będzie nie więcej niż dwudziestu żołnierzy...
— Bardzo dobrze, kapitanie. Spodziewam się zobaczyć pana w towarzystwie jeńca, jutro z rana.
Była przejmująca zimnem grudniowa noc, kiedy kapitan Baumgarten i jego dwudziestu żołnierzy ruszyli z Less-Andeli wielką drogą w kierunku północno-zachodnim. Uszedłszy dwie mile, oddział skręcił na wązką leśną drożynę i przyspieszył kroku do wyznaczonego miejsca. Prószył drobny zimny deszcz a krople jego uderzały o konary wysokich topoli i szeleściły w zmartwiałej trawie mokradeł. Kapitan szedł na przedzie oddziału razem ze starym sierżantem Moserem, który trzymał silnie za rękę François Rejana. Przedtem jednak uprzedził francuza, szepcąc mu do ucha, że w razie nieoczekiwanego napadu pierwszą kulę karabinową wpakuje mu w skroń. Z tyłu cłapało po mokrej trawie dwudziestu piechurów,