Strona:PL Doyle - Ezaw i Jakób.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Holmes, patrząc posępnie na uginające się pod stopami trzęsawisko. — Ale tam widzę, jeszcze drugi moczar, między obydwoma znajduje się wąski pasek twardego gruntu. Hola, hola, hola! a to co znowu?
Stanęliśmy na wązkiej, czarnej ścieżce, środkiem jej biegła wyraźnie wyciśnięta na błotnistej ziemi linia kół roweru.
— Hurra! — zawołałem z radością — oto jesteśmy na tropie!
Ale Holmes nie podzielał mojego zachwytu; wstrząsnął z niedowierzaniem głową, na twarzy jego malowało się raczej zakłopotanie i niepewność niż radość.
— Tak, tak — mówił powoli. — To ślady roweru, nie ulega wątpliwości, ale niestety nie tego roweru, którego szukamy. Znam około czterdzieści dwie firm, wyrabiające rowery i wiem, jakie każdy system zostawia ślady od kół. To jest, jak łatwo rozpoznać, system Dunlop z pneumatykiem poprzecznie na zewnątrz karbowanym. Nasz nauczyciel mr. Heidegger miał rower systemu Palmers, który pozostawiłby podłużne kreski jako ślad. Tak więc pewnem jest, że nie są to ślady niemieckiego nauczyciela.
— A więc, jeżeli nie nauczyciela, to może chłopca — zawołałem.
— To nie jest wykluczone, ale, aby to przypuścić, musielibyśmy wpierw udowodnić, że chłopiec miał rower do rozporządzenia. Niestety, dotąd wszystko przemawia przeciwko temu.