Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ II.
Mr. Sherlock Holmes rozprawia.

Był to jeden z tych dramatycznych momentów, dla których żył mój przyjaciel. Byłoby przesadą twierdzić, że uderzyła go, a choćby wzruszyła zdumiewająca ta wiadomość. Jego niezwykła natura nie miała skłonności do okrucieństwa, a ciągły stan podrażnienia czynił go niepodatnym na bodźce zewnętrzne. A jednak, chociaż uczucia jego były stępione, władze umysłowe były niezwykle sprawne. Nie widziałem śladów przerażenia, którego sam doznałem po tem krótkiem oświadczeniu, twarz jego miała raczej wyraz spokoju i zainteresowania chemika, który obserwuje strącające się w wysyconym roztworze kryształy.
— Ciekawe! — rzekł. — Ciekawe.
— Pan, jak się zdaje, nie jest zdziwiony?
Zainteresowany Mr. Mac, ale nie zdziwiony. Dlaczegóż miałbym się dziwić? Otrzymuję anonimową wiadomość z miasta, do której muszę przywiązywać wielką wagę i która mnie ostrzega, że pewnej osobie grozi niebezpieczeństwo. W przeciągu godziny dowiaduję się, że niebezpieczeństwo to przybrało formy określone i że wspomniana osoba nie żyje.