Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zobaczyć? Jest w mieście, ale oczekuję go lada minuta.
Mc. Murdo przyglądał się jej wciąż z tak niekłamanym zachwytem, że spuściła oczy zakłopotana.
— Nie, miss — rzekł w końcu; nie spieszy mi się zobaczyć go. Ale polecono mi ten dom. Myślałem, że mógłbym tu zamieszkać, i widzę, że będzie mi odpowiadał.
— Pan decyduje się bardzo szybko — rzekła z uśmiechem.
— Musiałbym chyba być ślepym, gdyby mi się tu nie podobało.
Roześmiała się na ten komplement.
— Proszę wejść, sir — rzekła. — Jestem mis Ettie Shafter, córka Mr. Shaftera. Matka moja nie żyje; zarządzam domem sama. Może pan zaczekać przy piecu w frontowym pokoju, dopóki ojciec nie przyjdzie. Ach! otóż on. Może pan zatem przystąpić odrazu do interesu.
Ociężały, starszy mężczyzna szedł wolnym krokiem w stronę domu. W kilku słowach wyjaśnił mu Mc. Murdo o co chodzi. Człowiek nazwiskiem Murphy podał mu jego adres w Chicago. Miał go od jakiejś drugiej osoby. Stary Shafter zdecydował się prędko. Obcy nie targował się i przyjął odrazu wszystkie warunki; widocznie pieniędzy mu nie brakowało. Zgodził się płacić za mieszkanie i utrzymanie tygodniowo i uiścił je z góry. W taki to sposób, Mc. Murdo, uciekający, jak się sam przyznał przed sprawiedliwością, znalazł schronienie pod dachem Shafterów, stawiając równocześnie pierwszy krok na drodze straszliwych przygód, których zakończenie wypadło w kraju dalekim.