Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mózg, w rodzaju tych, jakie decydują o powstaniu lub zagładzie narodów. Takim jest ów człowiek. A jednak nie pada na niego nawet cień podejrzenia — nie podlega on krytyce — jest tak godnym podziwu w postępkach swoich i panowaniu nad sobą, że za wypowiedziane słowa pociągnąćby cię mógł do odpowiedzialności, a sąd nie wahałby się przyznać mu całorocznego twojego dochodu tytułem odszkodowania za obrazę honoru. Czyż nie jest słynnym twórcą „Dynamiki Asteroidu“ — książki, która wznosi się na wyżyny najczystszej matematyki i o której mówią, że w całej fachowej prasie nie było człowieka uzdolnionego do skrytykowania jej? Czyż człowieka takiego można oczernić? Złośliwy lekarz i pokrzywdzony profesor — oto, jakiemi byłyby ewentualnie wasze role. To genjusz, Watsonie. Jeśli jednak pozwolą mi na to ludzie pośledniejsi, nasz dzień przyjdzie napewno.
— Obym go dożył! — zawołałem z nabożeństwem. — Ale mówiłeś o Porlocku.
— Ah, tak... Ów Porlock zatem jest ogniwem w łańcuchu, w pewnej odległości od jego przyczepienia. I mówiąc między nami, Porlock nie jest zdrowem ogniwem. Jest on, o ile mogłem się przekonać, jedyną skazą w tym łańcuchu.
— Ale o sile łańcucha decydują najsłabsze ogniwa.
— Masz słuszność, mój drogi Watsonie. Stąd niesłychane znaczenie Porlocka. Powodowany resztkami poczucia prawa i zachęcony odpowiednią podnietą w postaci banknotu dziesięciofuntowego, przesłanego mu od czasu do czasu drogą okrężną, użyczył mi raz, czy dwa razy płatnych informacji, które miały wartość — wartość najwyższą, gdyż umożli-