Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tował, zaczął dzwonić na alarm. Wiecie, co się później stało, panowie. Czyńcie, co uważacie za stosowne, ale to jest cała prawda, klnę się na Boga. A teraz chciałem zapytać jaki jest mój stosunek do praw angielskich?
— Zapadło milczenie, które przerwał Sherlock Holmes.
— Prawo angielskie jest, na ogół, prawem sprawiedliwem. Może pan odpowiadać jedynie za chęć uchylenia się z pod niego. Ale chciałem się spytać pana, skąd ów człowiek wiedział, że pan tu żyje, kto mu powiedział, jak się dostanie do pańskiego domu i gdzie się ma ukryć, aby wykonać na pana zamach?
— Tego nie wiem.
Twarz Holmesa pobladła i spoważniała.
— Lękam się, że to jeszcze nie koniec — rzekł. Mogą panu grozić gorsze niebezpieczeństwa, niż angielskie prawo, a nawet pańscy wrogowie z Ameryki. Powinien się pan mieć zawsze na baczności.

A teraz, moi cierpliwi czytelnicy, zaproponuję wam przeniesienie się wraz ze mną na krótki czas w okolice, położone zdala od Zamku Birlstone w Sussex i w czasy dawniejsze, niż rok pański, w którym przedsiębraliśmy naszą efektowną podróż, której rezultatem było poznanie dziwnej historji człowieka, zwanego Janem Douglasem. Pragne, abyście się cofnęli o dwadzieścia lat wstecz i przenieśli o tysiące mil na zachód, abym wam mógł opisać niezwykłe i straszne wydarzenia — tak niezwykłe i tak