Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czyją śmiercią śledzimy zatem od dwóch dni i skąd pan się, u djabła, tu wziąłeś? Wyskoczył pan z pod stóp czarodziejską figurką.
— Ah, Mr. Mac — rzekł Holmes, groząc palcem na znak wyrzutu — nie chciał pan czytać miejscowej broszury, opisującej ukrycie Króla Karola. Ludzie kryli się wówczas w specjalnie zbudowanych schowkach, a schowki, które były w użyciu, mogą być użyte w każdej chwili znowu. Byłem przygotowany, że znajdziemy Mr. Douglasa w tym domu.
— I tak długo żartowałeś sobie z nas, Mr. Holmes — rzekł inspektor rozgniewany. — Jak długo kazałeś nam tracić czas na poszukiwaniach, które uważałeś za bezsensowne?
— Ani chwili, mój drogi Mr. Mac. Dopiero ubiegłej nocy przekonałem się jak sprawa stoi. Ponieważ przed wieczorem nie mogłem mieć pewnych dowodów, zaproponowałem panu i pańskiemu koledze całodzienny spacer, cóż mogłem więcej uczynić? Kiedy znalazłem w fosie zawiniątko z ubraniem, stało się dla mnie odrazu jasnem, że ciało, znalezione przez nas, nie mogło być wogóle ciałem Mr. Jana Douglasa, ale było ciałem rowerzysty z Tunbridge Wells. Tylko ten wniosek był możliwy. Dlatego postanowiłem się przekonać gdzie jest sam Mr. Douglas, a przypuszczałem, że według wszelkiego prawdopodobieństwa, ukrył się za wiedzą żony u swojego przyjaciela, w domu tak dogodnym dla uciekiniera i czekał na sposobność, aby dokonać ostatecznej ucieczki.
— Tak, pan to dobrze ująłeś — rzekł Mr. Douglas z uznaniem. — Myślałem, że oszukam wasze brytyjskie prawo, gdyż nie wiedziałem w jakim do