Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Coprawda — rzekł Challenger — muszę przyznać, że i ja będę spokojniejszy, gdy upewnię się, ż wyniki naszej wyprawy nie pójdą na marne. Nie wiem jeszcze, w jaki sposób wydostaniemy się stąd, ale ponieważ dotychczas nigdy jeszcze nie natrafiłem na problemat, którego by mój umysł nie potrafił rozwiązać, nie obiecuję wam, że od jutra zajmę się poważnie sprawą naszego powrotu.
Na tem zakończyliśmy narady. Ale tego samego wieczoru, przy świetle naszego ogniska i jedynej świecy, zajęliśmy się opracowywaniem pierwszej mapy zaginionego świata. Każdy szczegół, zanotowany z wierzchołka mego obserwatorium, został odpowiednio wyrysowany. Ołówek Challengera zatrzymał się wreszcie na białej plamie, oznaczającej jezioro.
— Jakżeż je nazwiemy? — zapytał.
— Dlaczegóż nie miałby pan skorzystać, profesorze, z okazji uwiecznienia swego nazwiska? — odparł Summerlee ze zwykłą sobie ironją.
— Jestem pewien, panie, że imię moje w inny, poważniejszy sposób przyjdzie do potomności — surowo odparł Challenger — byle jaki osieł może uwiecznić swoje nędzne imię, nadając je jakiejś rzece lub górze. Co do mnie, nie potrzebuję podobnego pomnika.
Summerlee, uśmiechając się kwaśno gotował się do jakieś nowej zaczepki, ale lord John zainterwenjował pośpiesznie.