Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Książe pozwoli mi zauważyć, iż ten pan jest moim osobistym wrogiem od czasu naszego zatargu w „Kwartalniku Naukowym“, co do istot charakteru „bathybiusa“.
— Przykro mi — odparł przewodniczący — ale nie mogę się wdawać w żadne osobiste względy. Udzielam głosu dr. Illingworth“.
Stronnicy wyprawy zagłuszyli słowa profesora Illingwortha, i starali się nawet zmusić go do milczenia, ale jako człowiek niezwykle okazałej postawy, obdarzony wyjątkową siłą głosu, dr. Illingworth zapanował nad zamieszaniem i zdołał wygłosić swoje przemówienie. Nie podlegało wątpliwości, iż posiadał na sali grono zwolenników, choć stanowili oni mniejszość w zebraniu. Większość publiczności zachowała się neutralnie.
Dr. Illingworth rozpoczął swą przemowę od słów uznania dla naukowej działalności profesorów Challengera i Summerlee. Ubolewał, iż posądzono go o osobistą niechęć, podczas gdy jego zachowanie się miało na celu wyłącznie dobro nauki, wszak w gruncie rzeczy przypadło mu dziś w udziale to samo stanowisko, jakie na pamiętnem zebraniu Instytutu Zoologicznego zajął względem profesora Challengera szanowny kolega Summerlee. Kwestjonował on wówczas pewne twierdzenia profesora Challengera; dzisiaj zaś, popierając też same twierdzenia, spodziewa się, iż będą one uznane przez ogół. Czy ma dostateczne po temu podstawy?